Słowacka pętla
Nadeszły w końcu jesienne długie wieczory, chłodne rześkie poranki, w górach już dawno spadł śnieg a w dolinach już wyzbierano wszystkie kasztany. Jadąc do pracy, leniwie podnoszę powiekę… w dniach, w których nie ma mgły widać jeszcze kolory jesieni. To dobry czas, żeby wrócić wspomnieniami do ostatnich dni lata, dla kronikarskiego porządku uzupełnić wpis o wykapce na Słowację a potem w spokoju oczekiwać aż spadnie śnieg, zasypie leśne drogi i da o sobie znać „swędzenie rakiet” – wstanę o czwartej rano, zarzucę plecak z termosem i pójdę się powłóczyć z dala od… wszystkiego. […]